Alexander Meg-Maskarada, eBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MEG ALEXANDER
MASKARADA
CZYLI
SEKRET MIRANDY
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Sprawię, że pożałuje jeszcze tych swoich
oświadczyn! - Z jękiem pełnym udręki Frances Gay-
sford rzuciła się na łóżko i zalała łzami.
- To nie powinno być trudne, Fanny - powiedzia
ła beznamiętnie jej siostra bliźniaczka. - Wystarczy
łoby, żeby lord Heston zobaczył teraz twój czerwony
nos, a od razu by się wycofał.
- Och! Nieczuła! Stać cię tylko na chłodną ironię.
Oto, jaką mam siostrę! W głębi duszy w ogóle cię to
nie obchodzi, Mirando.
- Mogłoby obchodzić, gdybym uwierzyła w tę
tragedię w Cheltenham. Przestań się mazgaić i za
cznij myśleć, kochanie. Harry Lakenham nigdy się
z tobą nie ożeni. Nawet gdyby w świetle prawa był
już pełnoletni, nie postąpiłby wbrew pragnieniom
i życzeniom swojej własnej rodziny.
- Jesteśmy już po słowie. - Fanny uniosła głowę;
jej niebieskie oczy zdawały się zajmować pół twarzy.
- To daje mi wiarę w trwałość uczucia Harry'ego,
a i ja nie zmienię zdania...
- Ja zaś dostrzegam coś wręcz przeciwnego, przy-
najmniej jeśli chodzi o twoją stałość w uczuciach.
Nie zliczę mężczyzn, którym w ciągu ostatnich tygo
dni nie skąpiłaś obietnic.
- Ale tym razem jest inaczej. Do tej pory źle słu
chałam głosu swego serca, lecz teraz wiem, że to pra
wdziwa miłość.
- Być może. Tak czy inaczej, musisz wstać i ob
myć twarz. Heston zapowiedział się z wizytą w po
łudnie. Masz niecałą godzinę, żeby się ogarnąć. Prze
cież nie pokażesz się mu w tej pomiętej sukni i w ta
kim stanie.
- Nie chcę go widzieć. Po prostu nie mogę. Nie
czuję się najlepiej. - Głos Fanny na powrót stał się
płaczliwy. - Wujaszek usprawiedliwi moją nieobec
ność chwilową niedyspozycją.
- Wątpię. Musiałby skłamać po raz trzeci. Zarów
no pan Mordaunt, jak i sir Patrick Caswell nie kryli,
że czują się głęboko urażeni, gdy zobaczyli cię w ope
rze zaraz po tym, jak wymówiłaś się od spotkania
z nimi bólem głowy.
- I cóż na to można poradzić, że głowa boli, a po
tem ból ustępuje. Żadne to zresztą dla mnie partie -
wdowiec i ziemianin pod czterdziestkę. Nie mogę po
jąć, dlaczego wujaszek pozwolił im mieć jakieś na
dzieje w związku z moją osobą.
- Bo chce nas dobrze wydać za mąż, siostrzy
czko. Kto wie, czy nie obmyślił sobie dwóch ślubów
jeszcze w tym roku. Mama nie mogłaby sobie po
zwolić...
- Wiem! Błagam, nie mów o tym więcej. Wuja-
szek jest dla nas bardzo dobry, ale ten jego po
śpiech...
- Co masz na myśli? - W głosie Mirandy za
brzmiała nutka gniewu.
Fanny wyglądała na coraz bardziej chorą i nie
szczęśliwą, a jednak w jej oczach pojawiło się wy
zwanie.
- Nie ma powodu się unosić. Po śmierci ojca spad
łyśmy na głowę wujaszkowi. Czyż można się dziwić,
że chce jak najszybciej pozbyć się ciężaru i wydać
nas za pierwszych lepszych?
- Jak możesz tak mówić! Już dawno nie słyszałam
równie niesprawiedliwej oceny. Mogłabyś przynaj
mniej zadać sobie ten niewielki trud i zejść do salonu,
by spotkać się z Hestonem. Przecież wuj nie nalega,
żebyś od razu szła z nim do ołtarza. Wysłuchaj przy
najmniej jego oświadczyn.
- Nie mogę. Moje serce wybrało innego mężczy
znę - szepnęła Fanny boleściwym głosem, po czym
gestem godnym teatralnej diwy przesłoniła oczy
dłonią.
Miranda natychmiast rozpoznała ów gest. Nale
żał on do repertuaru środków scenicznego wyrazu
pewnej aktorki, która podbiła publiczność w ostatnim
sezonie.
- Po co mi pieniądze i społeczna pozycja? - za
wodziła siostra. - Potrafię być szczęśliwa w wiejskiej
chacie, byleby u boku ukochanego.
- Brednie! - ofuknęła ją Miranda surowo. - Cza
sami tracę do ciebie cierpliwość. Ty w wiejskiej cha
cie! Już widzę cię karmiącą drób i wyrzucającą gnój
z chlewa. Pamiętasz, jak nienawidziłaś życia w York
shire? Prostego jedzenia, wygódki na dworze, zimna
i wciąż tych samych sukien. Już zapomniałaś o tym
wszystkim?
- Skądże, ale dlaczego Yorkshire ma się powtó
rzyć? Harry odziedziczy fortunę. Musimy tylko tro
chę poczekać. Ma odwiedzić swojego dziadka...
- Bądź rozsądna, Fanny! Z tego nic nie będzie
i dobrze o tym wiesz.
- Zawsze byłaś przeciwko Harry'emu. Jak mo
żesz być tak okrutna? Dlaczego mam wychodzić za
tego brzydala Hestona? Jest z gruba ciosany, istna
kłoda. Nie znajdziesz w nim ani manier, ani też do
wcipu. Och, dlaczego nie zainteresował się tobą?!
Ta sugestia poruszyła Mirandę, lecz przede wszy
stkim chciało się jej śmiać.
- Fanny, to tak życzysz swojej własnej sio
strze? Naprawdę uważasz, że ten brzydal i kłoda, jak
go nazwałaś, byłby dla mnie wymarzonym mężem?
- Oczywiście, że nie! - prychnęła Fanny. - Daruj
sobie te kąśliwe żarty. Wątpię, by jakikolwiek męż
czyzna przypadł ci do gustu. Jesteś głucha na ich
komplementy.
- Bo to tylko puste gładkie słówka. Nikt mnie nie
weźmie na pochlebstwo.
- Nie dopatruj się w każdym miłym odezwaniu się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]