Allen Louise - Sprawy wyższych sfer 02 - Dobrana partia, ! EBOOKI, A, Allen Louise
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Louise Allen
DOBRANA PARTIA
Rozdział pierwszy
Szóstego czerwca księżna Bridlington wydawała wielki bal.
Dołożyła wszelkich starań, aby stał się on prawdziwym wydarzeniem
towarzyskim, i osiągnęła swój cel. Londyński sezon powoli zmierzał
ku końcowi i księżna mogła być pewna, że żadna inna impreza nie
przyćmi wspaniałości jej balu.
Na tym właśnie balu doszło do spotkania, w którego efekcie
pułkownik Gregory został wydziedziczony przez swojego ojca, a
panna Joanna Fulgrave uciekła z domu w atmosferze skandalu.
Joanna z całą gracją i wdziękiem, na jaki pozwalała konieczność
nieustannego baczenia, by nie przydepnąć sukni, wspinała się po
słynnych schodach Bridlington House. Obok niej szła pani Fulgrave i
obie skwapliwie korzystały z okazji, by uśmiechem i skinieniem
głowy przywitać się z przyjaciółmi i znajomymi, również sunącymi
pod górę, gdzie przy wejściu do sali balowej na gości czekali
gospodarze.
Matki innych debiutantek, które nie odniosły takiego sukcesu jak
Joanna, lustrowały jej każdy krok i upominały po cichu swoje córki,
by obserwowały perfekcyjny strój panny Fulgrave, a także próbowały
naśladować jej nienaganne maniery i wdzięczny sposób bycia.
Na szczęście wrodzony urok osobisty Joanny i jej ciepły,
przyjacielski stosunek do innych ludzi sprawiały, że młode damy,
którym bez przerwy stawiano ją za wzór, wybaczały jej tę
doskonałość i nie czuły do niej niechęci. Ich matki mogły zaś w
cichości ducha pocieszać się, że choć dla pięknej panny był to już
drugi sezon, wciąż jeszcze nie znalazła narzeczonego.
O tym samym myślała też pani Fulgrave. Zdawała sobie sprawę,
że Joanna jest najwspanialszą córką, jaką można sobie było
wymarzyć: posłuszna, urocza, nie sprawiała żadnych kłopotów. A
jednak nie chciała wyjść za mąż. Aż siedmiu młodzieńców prosiło
pana Fulgrave'a o zgodę, by mogli się oświadczyć jego córce.
Wszyscy uzyskali przyzwolenie i wszyscy potem zostali
grzecznie, ale zdecydowanie odrzuceni przez JoannÄ™. Rodzice
martwili się takim stanem rzeczy, lecz ich córka albo nie umiała, albo
nie chciała im niczego wyjaśnić. Za każdym razem powtarzała tylko,
że jej zdaniem kandydat nie nadawał się na męża.
Dzisiejszego ranka oznajmiła, że nie przyjmie oświadczyn syna
ukochanej przyjaciółki mamy ze szkolnych lat i ta odmowa wreszcie
wyczerpała cierpliwość rodziców. Ojciec nie mógł uwierzyć, że tak
dobrze urodzony i ustosunkowany młodzieniec, mogący się przy tym
pochwalić powodzeniem w życiu, nie zasługuje w jej oczach choćby
na odrobinÄ™ zainteresowania.
Swoją dezaprobatę wyraził w krótkich, lecz dobitnych słowach,
nakazał też córce, by jeszcze raz przemyślała sprawę, i opuścił pokój.
Dalszy ciąg reprymendy wygłosiła matka:
- Co masz przeciwko Rufusowi, Joanno? Jak mam wytłumaczyć
Elizabeth, że z miejsca odrzucasz jej syna?
- Tak naprawdę go nie znam - powiedziała spokojnie, by
załagodzić sprawę. - I ty też go nie znasz. Sama mówiłaś, że z lady
Elizabeth nie widziałaś się od ponad dziesięciu lat.
- Spotkałaś Rufusa Carstairsa, kiedy byliście dziećmi, a on jeszcze
nie był hrabią Cliftonem.
- Zabierał mi piłkę i ciągnął mnie za warkocze.
- Miał wtedy dziesięć lat! A ty sześć! Doprawdy, odrzucanie
hrabiego Cliftona z powodu jakichś uraz z dzieciństwa jest niemądre.
Joanna zagryzła wargi i spuściwszy oczy, próbowała znaleźć
wytłumaczenie, które mogliby zaakceptować jej rodzice. Prawdę
mówiąc, nie bez powodu odrzucała wszystkich starających się o jej
rękę i była gotowa robić to nadal bez względu na tytuł i bogactwo
kawalerów. Nie chciała jednak ranić matki, podając prawdziwą
przyczynę, dla której nigdy nie zgodzi się wyjść za mąż za Rufusa
Carstairsa hrabiego Cliftona.
- Masz coś na swoje wytłumaczenie? - nalegała pani Fulgrave.
- On mi siÄ™ nie podoba. Kiedy na mnie patrzy, czujÄ™ siÄ™ tak... -
Joanna zamilkła, przypominając sobie przenikliwe spojrzenie
niebieskich oczu Rufusa. Było w nich coś, co kazało jej sądzić, że
eleganckie maniery i wyszukany strój kryją kogoś, komu nie można
zaufać. - Czuję się, jakbym była naga - wykrztusiła w końcu.
- Joanno! Jak możesz... Mam nadzieję, że w swojej niewinności
pomyliłaś zachwyt w oczach zakochanego młodzieńca z czymś, o
czym, głęboko wierzę, nie masz pojęcia! – zawołała zdenerwowana
matka. - Czy Rufus powiedział coś, co wprawiło cię w zakłopotanie?
Nie. Czy zachował się wobec ciebie niewłaściwie? Nie sądzę. To po
prostu twój kolejny kaprys i powiem ci, że oboje z ojcem tracimy już
cierpliwość.
Nie wydaje mi się, żebyś mogła liczyć na lepszą partię niż hrabia
Clinton - dodała tonem, w którym nie było śladu zwykłego ciepła i
spokoju. - Tak jak już wspomniał o tym ojciec, nalegam, żebyś to
sobie dokładnie przemyślała i rozważyła swoją sytuację. Twój papa
nie będzie w nieskończoność wydawał bajońskich sum, żebyś mogła
stroić się i bawić na kolejnych balach, igrając z uczuciami młodych
mężczyzn.
- Nie bawię się uczuciami hrabiego Cliftona - zaprotestowała
dotknięta do żywego Joanna. - Prawie wcale go nie znam... Jakim
sposobem mógłby mnie kochać? Nie widzieliśmy się od dzieciństwa...
- Moja droga, nie zachowuj siÄ™ jak rozkapryszona panna, tylko
skorzystaj ze swego rozumu i rozsądku. Szczęśliwie masz na to trochę
czasu, bo na dzisiejszym balu u księżnej Bridlington hrabia nie będzie
obecny, dzięki czemu nie narazi się na twoją natychmiastową
odmowę, a więc i na ruinę tych planów. Po prostu to przemyśl,
Joanno. - Śladem swego męża pani Fulgrave opuściła pokój, nie
czekając na odpowiedź córki.
Teraz zaś panie Fulgrave sunęły do góry po słynnych schodach w
Bridlington House i znów przystanęły, by wymienić ukłony z lady
Bulstrode. Przy tej okazji matka zerknęła na córkę. Byłaby z niej
wspaniała hrabina, pomyślała, gdyby tylko przestała się tak niemądrze
upierać!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]