Alexandra Ivy -Związany przez ciemność rozdział 16, Związany przez ciemność A. Ivy - Strażnicy Wieczności ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Rozdział szesnastyZnowu śniła. Ale tym razem Jaelyn nie była w ośrodku szkoleniowymAddonexus. Nie, żeby w lochach domu aukcyjnego dla niewolników naobrzeżach Chicago było lepiej. Stała pośrodku pustej celi. Powietrze w niejzgęstniało od smrodu trolli, a jej skóra wciąż płonęła od srebrnych kajdan, którezostały zdjęte, gdy była nieprzytomna.Ale mimo dyskomfortu czuła ukłucie satysfakcji, kiedy szła w kierunkusrebrnych krat i spoglądała w dół wąskiej ścieżki, która biegła obok licznychcel, aż do potężnych drzwi na drugim końcu przepastnego pomieszczenia. Tobyła jej pierwsza praca jako pełnoprawnego Łowcy i pragnęła udowodnić, żejest godna zaufania Ruaha.Oczywiście, nie spodziewała się, że zostanie poproszona o zagranie roliwampirzej dziwki, w nadziei na odkrycie, co za idiota miał odwagę porywaćwampiry z samego środka zatłoczonego burdelu. Albo o to, by przez prawie trzytygodnie wałęsać się za miejscowym demonem i ukrywać się, zanim wreszcieodkryła coś wartościowego.Była już gotowa zrzucić swój naszyjnik wyglądający jak obroża,prześwitujący top i trzycalowe wyzywające szpilki, które były otwartymzaproszeniem dla każdego, więc każdy demon kładł swoje łapska na jej tyłku,zanim w końcu podszedł ją jakiś chochlik, zwabił na obskurne zaplecze i zakułw srebrne kajdanki. Potem, równie szybko odkryła, że wepchnięto ją do małejsrebrnej trumny, która wysysała z niej energię w zastraszającym tempie.Teraz mogła tylko mieć nadzieję, że ten dom aukcyjny dla niewolników dajej informacje, których potrzebowała. Nie mając innego wyjścia, jak pozostać wnarzuconej roli i czekać na to, co się wydarzy, Jaelyn odwróciła się, badającciasną celę i ostrożnie sięgając po tani kielich, który pozostawiono nadrewnianym stole, stojącym na środku podłogi.- Nie robiłabym tego na twoim miejscu – szepnął cichy głos z sąsiedniejceli.Jaelyn wyczuła młodą nimfę, jak również harpię, która drzemała w celi wdalszej części lochu.- Nie robiła czego? – spytała, spoglądając w stronę złotowłosej kobiety,którą pozbawiono ubrań, by odsłonić jej bujne, perfekcyjne kształty. Nimfyzawsze były piękne; ta była nadzwyczaj atrakcyjna.- Piła krwi – wyjaśniła.- Dlaczego?- Wymieszana jest z narkotykiem, który powoduje, że wampir traciprzytomność. Czasami na wiele godzin.Jaelyn odstawiła kielich na bok, nie spuszczając wzroku z dużych,niebieskich oczu kobiety. Nie wyczuwała żadnego podstępu ze strony nimfy, aleto nie znaczyło, że młoda demonica nie była bezwiedną ofiarą oszustwałajdaków, którzy prowadzili brudny niewolniczy interes.- Jak długo tu jesteś?- Nie jestem pewna – kobieta gwałtownie zadrżała. - Co najmniej kilkatygodni.Podejrzenia Jaelyn się pogłębiły.- Nie przyprowadzono cię tutaj na aukcję?- Przyprowadzono.- To dlaczego nie zostałaś sprzedana?Nimfa nagle objęła się ramionami, jakby zrobiło się jej zimno.- Strażnicy wolą trzymać mnie tutaj dla swojej rozrywki. Przypuszczam, żew końcu się mną znudzą i zostanę zabrana na górę.Jaelyn skrzywiła się, poruszona przez obce jej uczucie litości. Tanieszczęsna istota najwyraźniej cierpiała męki z rąk porywaczy, nawet jeśli niemiała widocznych, fizycznych blizn.- Przykro mi.- Tak, mnie też – nimfa starała się ukryć cierpienie za pełnym determinacjiuśmiechem. – Och, a tak przy okazji, jestem Valla.Część Jaelyn kazała jej się odwrócić i zignorować rozmownego demona.Miała bardzo konkretny plan, który nie obejmował stania się najlepsząprzyjaciółką swojej współwięźniarki. Ale jej wyszkolenie podpowiadało, by nieignorować tego potencjalnego źródła informacji.- Jaelyn.- Ładnie - Valla przechyliła głowę na bok, jej wspaniała burza włosówprzesypała się przez ramię. – Sama wybrałaś swoje imię?- Nie – Jaelyn z roztargnieniem potarła otartą skórę nadgarstków. Będziemusiała się pożywić, by móc się w pełni uleczyć. – Nadał mi je mój stwórca.Nimfa zbliżyła się do krat.- Jesteś ranna?Jaelyn natychmiast opuściła ręce. Łowca nigdy nie ujawnia swoichsłabości.- Uzdrowię się.- Jeśli potrzebujesz krwi, pij, podzielę się – kobieta wyciągnęła rękę przezkraty. – Nie jestem narkotykiem ani niczym podobnym.Jaelyn zmarszczyła brwi, po raz kolejny szukając w niej śladu fałszu.Dlaczego ta kobieta była taka miła? Na litość Boską, ofiarowała swoje żyły jej,zupełnie obcej. Z pewnością musiał istnieć ukryty motyw? Ale bez względu nato, jak głęboko Jaelyn poszukiwała, nie znalazła niczego poza czystą dusząnimfy. Dziwnie niespokojna Jaelyn raptownie pomaszerowała z powrotem dodrzwi celi, by spojrzeć na odległe drzwi.- Czy wszyscy są trollami?- Kto?- Strażnicy.- Nie – ostry zapach jej strachu wypełnił powietrze. – Są tam co najmniejdwa chochliki i kilka psów piekielnych, które strzegą drzwi. Nie ma stądwyjścia, jeśli o tym myślisz. A jeśli spróbujesz… oni cię skrzywdzą.- Zawsze jest jakieś wyjście.Nimfa na chwilę zaniemówiła na tę zbytnią pewność siebie Jaelyn; potemzmusiła się do śmiechu.- Cóż, przypuszczam, że kobieta taka jak ty może myśleć w ten sposób.Jaelyn odwróciła się, by napotkać nieco zazdrosne spojrzenie niebieskichoczu.- Kobieta taka jak ja?Valla wzruszyła ramionami.- Wojowniczka.- Wszystkie kobiety są wojowniczkami.Valla skrzywiła się.- Miło, że tak myślisz.Jaelyn stłumiła chęć podkreślenia tego, że sam fakt, iż Valli udało sięprzeżyć dwa tygodnie w lochach dla niewolników udowodnił, że była równietwarda jak każdy żołnierz.Skup się, Jaelyn skup się.- Kto prowadzi to miejsce?- Pół krwi troll, który jest odpowiedzialny za aukcje.- I? – Jaelyn ponagliła.- Jest coś… – zmarszczyła nos z obrzydzeniem. – Jeszcze.Coś jeszcze? To by wiele wyjaśniało.- Co?Valla ściszyła głos do szeptu:- Potwór.Jaelyn podeszła bliżej do swojej nowej przyjaciółki, czując, że jest corazbliżej odkrycia tego, co powodowało znikanie wampirów.- Demon? – dopytywała.- Nie wiem dokładnie, co to jest, ale gdy tylko przynoszą wampira, towychodzi z piwnic i ciągnie go tam w dół.Jaelyn podążyła wzrokiem w kierunku wskazanym przez palec Valli,zauważając słaby zarys ukrytych drzwi w tylnej ścianie celi.- Nie wiesz jaki to jest dokładnie gatunek?Nimfa wzruszyła ramionami.- To jest coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam… – jej oczy rozszerzyłysię gwałtownie, gdy smród starej skóry wypełnił powietrze. – Och nie. To jestto.- Ciii.Jaelyn gestem nakazała nimfie wrócić na wąską pryczę po drugiej stronieceli, potem ruszyła ku stołowi i przewróciła go, pozwalając, by kielich z jegopaskudną zawartością upadł na brudną podłogę. Następnie położyła się tam,układając ciało tak, jakby była nieprzytomna, ostrożnie upewniając się jednak,że widzi ukryte drzwi. Ledwie się ułożyła zadowolona z siebie, gdy uchyliły sięukryte drzwi i duża postać przecisnęła się przez otwór, wchodząc do celi.Podglądająca spod opuszczonych rzęs Jaelyn ledwo powstrzymała dreszczobrzydzenia. Stwór, będący niefortunnym skrzyżowaniem ogra z gargulcem,miał ciemną skórę podobną do pancerza i kolce na grzbiecie, które biegły odzniekształconej głowy pomiędzy skórzastymi skrzydłami do czubka długiegoogona. Jego krótkie ramiona były zakończone dłońmi uzbrojonymi, podobniejak potężne nogi, w pazury, a gdy odwrócił się w stronę Jaelyn, ta zadrżała, gdydostrzegła jego twarz. Nawet jak na demoniczne standardy, była potworniebrzydka. Miała groteskowe rysy gargulca z paciorkowatymi, szkarłatnymioczami i pyskiem z płatami skóry między nozdrzami. Stwór miał też mnóstwoostrych jak brzytwa zębów, które dumnie prezentował.Ale Jaelyn nie dała się nabrać na prostackie okrucieństwo wyryte na jegotwarzy. W jego oczach widniała niewątpliwa inteligencja, która była bardziejniebezpieczna niż brutalna siła. Pozostająca w bezruchu Jaelyn patrzyła jakmieszaniec wciągnął powietrze, zanim ostrożnie zaczął przesuwać się w jejkierunku. Nie drgnął jej nawet żaden mięsień, gdy zatrzymał się w pobliżu jejstóp i wyciągnął dłoń, by szturchnąć jej łydkę pazurem, który miał co najmniejtrzy cale długości.Mogła się założyć, że ten stwór jak większość ogrów wolał, gdy jegoposiłek był żywy i walczył. Bez wątpienia miał zamiar przeciągnąć ją doprywatnego legowiska i poczekać na jej przebudzenie, zanim spróbuje ją zjeść.Nie było kolejnego szturchnięcia; wtem mieszaniec chwycił ją za kostkę i zacząłciągnąć na tył celi.Wiedząc, że ma szansę na schwytanie stwora tylko z dala od strażników,udawała bezwładną, dopóki nie odwrócił głowy, by spojrzeć w kierunkuotwartych drzwi. Jego chwilowe rozproszenie uwagi było wszystkim, czegopotrzebowała. Wyszarpując kostkę z jego pazurów, zerwała się na równe nogi itrzasnęła go ręką w pysk, gdy odwrócił się w szoku. Poczuła kości i chrząstkiroztrzaskujące się pod jej ciosem, ale mimo iż stwór ryknął z bólu, nadalutrzymywał pozycję pionową i porządnie się wkurzył. Poruszając się zzadziwiającą prędkością, zważywszy na jego masywne cielsko, chwycił Jaelynza kark, ignorując kolce jej obroży, które zagłębiły się w jego grubej skórze ipodniósł ją na wysokość swoich żarzących się, szkarłatnych oczu.- Dziwka – wysyczał, słowo wydobywające się spomiędzy ostrych zębówbyło ledwie rozpoznawalne.Jaelyn uśmiechnęła się z zimnym wyrachowaniem, wiedząc już dokładnie,gdzie zada śmiertelny cios.- Byłeś bardzo niegrzecznym chłopczykiem – zakpiła, wisząc swobodnie wjego uścisku. – Powinieneś wiedzieć, że wampiry będą cię szukać. Nie lubimybyć ofiarami.Stwór parsknął, co, jak przypuszczała, miało być śmiechem.- Smaczne pijawki. Mniam, mniam.Pochylił się i polizał szorstkim językiem jej policzek. Skandaliczny błąd,za który Jaelyn odpłaciła mu… wraz z odsetkami. Podczas gdy on był zajętyswoją przedobiednią przekąską, Jaelyn wyrzuciła nogę do przodu, zadającidealny cios w jego męski organ, który nabrzmiał z podniecenia. Zgodnie z jejoczekiwaniami, bydlę zwolniło uścisk, gdy zgięło się w bólu, ale Jaelyn niemiała czasu, by podziwiać swoje dzieło. Zamiast tego wykorzystała jegoprzygarbioną pozycję na swoją korzyść, szarpiąc za but i płynnym ruchemwbijając trzycalowy obcas w oko sukinsyna.Potwór rycząc, zatoczył się do tyłu, próbując wyjąć but, podczas gdy krewspływała na nagą pierś. Jaelyn uśmiechnęła się, zdejmując niespiesznie drugi buti podchodząc do przodu. Obcasy zostały wykonane z mieszaniny ołowiu i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]