Alexander Meg - Honor Rushforda, Harlequin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MEG ALEXANDER
HONOR RUSHFORDA
DROGIE CZYTELNICZKI!
Czy
Honor Rushforda
uniemo
Ň
liwi szcz
ħĻ
liwe zako
ı
czenie romansu, przerwanego
przez niekorzystny zbieg okoliczno
Ļ
ci i zawieruch
ħ
wojenn
Ģ
?
Wydaje si
ħ
,
Ň
e miło
Ļę
pozostała mimo upływu lat. Jednak dawni zakochani si
ħ
zmienili. Ona ju
Ň
nie jest naiwn
Ģ
dziewczyn
Ģ
, on - sentymentalnym młodzie
ı
cem. Inna jest
tak
Ň
e ich pozycja społeczna. Ona odziedziczyła po m
ħŇ
u tytuł i maj
Ģ
tek, on stracił
dziedzictwo z powodu karygodnej lekkomy
Ļ
lno
Ļ
ci ojca.
Scheda po Jacksonie
w
Ļ
wietle prawa miała przypa
Ļę
jego córce, Lili. Jednak
niepisane zwyczaje nie pozwalały niezam
ħŇ
nej kobiecie samodzielnie zarz
Ģ
dza
ę
farm
Ģ
. Lila
nie dbała o to, lecz jej ojciec, Burke Jackson, był wyj
Ģ
tkowo uparty i konserwatywny. Tych
dwoje toczyło wi
ħ
c nieustaj
Ģ
c
Ģ
wojn
ħ
, a zarz
Ģ
dca, Eliasz, starał si
ħ
, mimo wszystko, robi
ę
swoje. Taka sytuacja nie mogła jednak trwa
ę
wiecznie...
Barbara Syczewska - Olszewska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wiosna 1812 roku
Gina Whitelaw nie była pi
ħ
kno
Ļ
ci
Ģ
, jednak gapie otaczaj
Ģ
cy jej powóz najwyra
Ņ
niej
nie zdawali sobie z tego sprawy.
Za niska co najmniej o głow
ħ
, by móc uchodzi
ę
za smukł
Ģ
, z włosami w
nieokre
Ļ
lonym odcieniu br
Ģ
zu, wzbudzała jednak westchnienia podziwu, gdziekolwiek si
ħ
pojawiła.
By
ę
mo
Ň
e, sprawiała to wspaniała, kosztowna toaleta, szykowny kapelusz, doskonale
skrojony płaszcz z pelerynk
Ģ
, przylegaj
Ģ
cy do rozkosznych okr
Ģ
gło
Ļ
ci, albo widok kostki w
bucikach z mi
ħ
kkiej skórki.
Przechodz
Ģ
cy obok m
ħŇ
czyzna pocz
Ģ
tkowo niczego nie zauwa
Ň
ył, jednak znajomy
kobiecy głos podziałał na niego jak nagłe uderzenie.
Stan
Ģ
wszy w drzwiach domu po drugiej stronie ulicy, zachłannie wpatrzył si
ħ
w twarz,
która prze
Ļ
ladowała go w ci
Ģ
gu minionych dziesi
ħ
ciu lat.
Ta twarz prawie w ogóle si
ħ
nie zmieniła. Rozpoznałby j
Ģ
wsz
ħ
dzie. Wci
ĢŇ
miała takie
samo
Ň
ywe spojrzenie niebieskich oczu i uroczy u
Ļ
miech.
Gwałtowny przypływ emocji ogarn
Ģ
ł go jak gor
Ģ
ca fala. Kobieta mogła wyczu
ę
jego
obecno
Ļę
. Ł
Ģ
czyła ich niegdy
Ļ
bardzo silna wi
ħŅ
. Zgodnie wówczas przyznali,
Ň
e s
Ģ
połówkami jednego jabłka. Czekał wi
ħ
c, maj
Ģ
c nadziej
ħ
,
Ň
e otrzyma jaki
Ļ
znak, jednak
rozł
Ģ
ka najwyra
Ņ
niej trwała zbyt długo i chwile, gdy działali na siebie mimo dziel
Ģ
cej ich
odległo
Ļ
ci, odeszły w przeszło
Ļę
.
Rozmawiaj
Ģ
c wesoło z towarzysz
Ģ
cymi jej dwiema dziewcz
ħ
tami, Gina Whitelaw
odwróciła si
ħ
i weszła do domu.
Giles zadr
Ň
ał na my
Ļ
l,
Ň
e mogłyby to by
ę
jej córki.
Doszedł jednak do wniosku, i
Ň
to niemo
Ň
liwe, gdy
Ň
widziane przed chwil
Ģ
dziewczynki miały po kilkana
Ļ
cie lat. Popatrzył na herb Whitelawów na drzwiczkach
powozu. Gina musiała wci
ĢŇ
by
ę
zwi
Ģ
zana z t
Ģ
rodzin
Ģ
, nie rozumiał tylko w jaki sposób. Nie
znał si
ħ
na modzie, jednak wiedział,
Ň
e ta wspaniale ubrana kobieta, która wysiadła z pojazdu,
z pewno
Ļ
ci
Ģ
nie była słu
ŇĢ
c
Ģ
. Czy
Ň
by Whitelaw uczynił j
Ģ
sw
Ģ
kochank
Ģ
? Zacisn
Ģ
ł dłonie w
pi
ħĻ
ci, a
Ň
zbielały mu kostki, zdaj
Ģ
c sobie spraw
ħ
,
Ň
e zasłu
Ň
ył na ból, który sprawiła mu ta
my
Ļ
l.
Zostawił przecie
Ň
Gin
ħ
bez słowa wyja
Ļ
nienia, w obcym kraju, zdan
Ģ
na łask
ħ
pracodawców. Je
Ň
eli post
Ģ
piła jak tysi
Ģ
ce kobiet w jej sytuacji, jedynie on ponosił za to win
ħ
.
Jakby z oddali dochodził do niego gwar tłumu, lecz entuzjazm ju
Ň
przygasł i ludzie
powoli si
ħ
rozchodzili.
Słyszał strz
ħ
pki zda
ı
.
- Był ju
Ň
najwy
Ň
szy czas,
Ň
eby kto
Ļ
zamieszkał w Mansion House - mówiła starsza
kobieta do towarzyszki. - Maj
ħ
tny przybysz na pewno o
Ň
ywi handel w naszej wiosce.
-
ĺ
wi
ħ
ta racja! Zaraz pojawi
Ģ
si
ħ
tu całe zast
ħ
py ch
ħ
tnych do zrobienia interesu dzi
ħ
ki
zakupom tej młodej osóbki.
- Nie mam najmniejszych w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e sta
ę
j
Ģ
na spore wydatki - powiedziała
pierwsza. - Słyszałam,
Ň
e posiadło
Ļę
została kupiona, a nie wynaj
ħ
ta, i to za niewiarygodnie
wysok
Ģ
cen
ħ
. - Wymieniła kwot
ħ
, która zaparła dech w piersiach rozmówczyni. - W
Ļ
rodku
wci
ĢŇ
pracuj
Ģ
rzemie
Ļ
lnicy - dodała.
- Ale kim ona jest? I dlaczego przyjechała do Abbot Quincey? Wygl
Ģ
da raczej na
kobiet
ħ
z miasta, a nie na wie
Ļ
niaczk
ħ
. Bogaci ludzie w jej wieku wol
Ģ
mieszka
ę
w Londynie.
- Nie znasz jej? Ach, prawda, zapomniałam,
Ň
e nie mieszkasz tu od urodzenia.
Wyjechała st
Ģ
d na krótko przed twoim przybyciem. Natychmiast j
Ģ
rozpoznałam.
To Gina Westcott, córka piekarza.
- Ooo! My
Ļ
lałam,
Ň
e to dama. - W głosie kobiety pojawił si
ħ
wyra
Ņ
ny ton
rozczarowania. - Czy to ta, która uciekła,
Ň
eby poznawa
ę
Ļ
wiat?
- Owszem. To bardzo podejrzane. Co
Ļ
mi si
ħ
wydaje,
Ň
e poznała nie tylko
Ļ
wiat -
dodała, mrugn
Ģ
wszy porozumiewawczo. Druga kobieta zachichotała tylko w odpowiedzi.
Giles poczerwieniał z gniewu i szybko odszedł, by nie wtr
Ģ
ci
ę
jakiej
Ļ
ostrej uwagi.
Wst
Ģ
pił do gospody „Pod Aniołem” i mimo wczesnej pory zamówił szklaneczk
ħ
brandy, po
czym podszedł do okna i zapatrzył si
ħ
na drog
ħ
prowadz
Ģ
c
Ģ
do Mansion House.
Co te
Ň
skłoniło Gin
ħ
do powrotu do Abbot Quincey?
Powody wymienione przez kobiety, których zło
Ļ
liwe uwagi niechc
Ģ
cy podsłuchał, z
pewno
Ļ
ci
Ģ
były tylko jednymi z wielu. Wkrótce Gin
ħ
osacz
Ģ
wszelkiego rodzaju pomówienia
i plotki. W tej sytuacji nikt jej nawet nie odwiedzi, b
ħ
dzie skazana na samotno
Ļę
.
Nie mógł nic dla niej zrobi
ę
. Gdyby nie korzystne mał
Ň
e
ı
stwo jego siostry, byłby
zdany na łask
ħ
wuja i zaproszenia ze strony znajomych. Popijaj
Ģ
c brandy, zastanawiał si
ħ
nad
wydarzeniami minionych dziesi
ħ
ciu lat. Wezwany przez wuja z Włoch, gdzie sp
ħ
dzał czas w
ramionach Giny, powrócił do Abbot Quincey, by ratowa
ę
rodzinny maj
Ģ
tek.
Jego wysiłki spełzły na niczym. Mimo
Ň
e robił, co mógł, by odbudowa
ę
posiadło
Ļę
zaniedban
Ģ
przez czaruj
Ģ
cego, co prawda, ale kompletnie nieodpowiedzialnego ojca,
wszystko przepadło podczas pewnej nocy, kiedy to Gareth Rushford przegrał w karty ostatni
Ģ
cz
ħĻę
ojcowizny. Potem na Gilesa spadł kolejny cios: ojciec, którego kochał przecie
Ň
mimo
wszystko, zgin
Ģ
ł pod kołami powozu.
- Głowa do góry, staruszku! Jutro b
ħ
dzie lepiej!
Giles ucieszył si
ħ
, ujrzawszy szwagra. Pomimo niefortunnych pocz
Ģ
tków, szczerze
polubił m
ħŇ
a starszej siostry.
- Napijesz si
ħ
ze mn
Ģ
, Isham? - Podniósł szklank
ħ
.
- Chyba powinienem, bo czuj
ħ
,
Ň
e chcesz mnie przytłoczy
ę
jakimi
Ļ
ponurymi
wie
Ļ
ciami. - Isham skin
Ģ
ł na wła
Ļ
ciciela gospody. - Co si
ħ
stało, Gilesie? Wygl
Ģ
dasz, jakby
Ļ
zobaczył ducha.
- Rzeczywi
Ļ
cie. Mo
Ň
na tak to okre
Ļ
li
ę
. Po prostu... hm... spotkałem niespodziewanie
kogo
Ļ
, kogo znałem dawno temu.
- Mam nadziej
ħ
,
Ň
e z jego strony nic ci nie grozi.
Co znów zmalowałe
Ļ
?
- Nic z tych rzeczy. A poza tym to nie „on”, tylko „ona”.
- A
Ň
tak
Ņ
le? - Isham si
ħ
roze
Ļ
miał. - Porozmawiaj z t
Ģ
dam
Ģ
, Giles. Jestem pewien,
Ň
e
ci wybaczy.
- Obawiam si
ħ
,
Ň
e to niemo
Ň
liwe. Jest ju
Ň
za pó
Ņ
no. - Przez chwil
ħ
rozwa
Ň
ał, czy si
ħ
nie zwierzy
ę
szwagrowi, szybko si
ħ
jednak rozmy
Ļ
lił. Musiał wzi
Ģę
pod uwag
ħ
dobre imi
ħ
Giny. Postanowił zmieni
ę
temat.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Zamierzam odwiedzi
ę
rodzin
ħ
starego przyjaciela.
Ju
Ň
dawno to obiecałem.
- India nie przyjechała z tob
Ģ
? Mam nadziej
ħ
,
Ň
e nie jest chora?
- Wprost przeciwnie. Cieszy si
ħ
doskonałym zdrowiem, nie licz
Ģ
c porannych
nudno
Ļ
ci... Ju
Ň
chyba z dziesi
ħę
dni czeka na twój powrót z Bristolu.
- Rzeczywi
Ļ
cie mocno si
ħ
spó
Ņ
nili
Ļ
my. - Giles przepraszaj
Ģ
co u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
do
szwagra. - Mama przedłu
Ň
ała podró
Ň
, nie mog
Ģ
c nacieszy
ę
si
ħ
gratulacjami przyjaciółek z
powodu zar
ħ
czyn Letty. My
Ļ
lałem,
Ň
e ju
Ň
nigdy nie dojedziemy do Abbot Quincey. -
Zawahał si
ħ
. - Anthony, naprawd
ħ
nie planowałem tak długiej nieobecno
Ļ
ci. Wiem,
Ň
e ci
ħ
zawiodłem... miałem przecie
Ň
zaj
Ģę
si
ħ
maj
Ģ
tkiem.
- Nie opowiadaj bzdur. Skoro ju
Ň
musiałe
Ļ
wyjecha
ę
, dobrze si
ħ
stało,
Ň
e nast
Ģ
piło to
przed nastaniem wiosny. Poza tym panie nie mogły podró
Ň
owa
ę
same.
W ka
Ň
dym lepiej,
Ň
e nie było ci
ħ
tutaj, kiedy umarł Henry.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]