Alexander Meg - Cena Wolności, A

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Meg Alexander
CENA
WOLNOĺCI
Rozdziaþ pierwszy
Francja,1793 rok, czasy Wielkiej Rewolucji Francuskiej
Emma zadrŇaþa, sþyszĢc odgþos eksplozji, ktry wstrzĢsnĢþ
portem. Chwyciþa ojca za rħkaw surduta.
- Dziaþa bijĢ tak blisko - szepnħþa. - Czy rojaliĻci zdoþajĢ
utrzymaę miasto?
- Tulon jest stracony, moje dziecko - odparþ z
westchnieniem Frederick Lynton. ZamknĢþ ksiĢŇkħ i wsunĢþ
jĢ do kieszeni. W tych trudnych chwilach áRozmyĻlania"
Marka Aureliusza marnĢ byþy mu pociechĢ. OdciĢgnĢþ
Emmħ na bok, Ňeby nie sþyszaþa go reszta rodziny. Jego sþowa
przeznaczone byþy wyþĢcznie dla uszu crki.
- To nie artyleria tak dudni - oznajmiþ cicho. - Obroıcy
wysadzajĢ resztki amunicji, Ňeby nie dostaþa siħ w rħce
wroga. Musisz byę dzielna, creczko. Nie moŇemy
dopuĻcię, Ňeby matka i mþodsze dzieci jeszcze bardziej siħ
wystraszyþy.
Emma kiwnħþa gþowĢ. Mimo znuŇenia, gþodu i pragnienia
wiedziaþa, Ňe zamiast myĻleę o sobie, trzeba sþuchaę ojca.
Podeszþa do matki, objħþa jĢ ramieniem i mocno przytuliþa.
- To juŇ nie potrwa dþugo - pocieszyþa jĢ þagodnym tonem.
6
- Wkrtce bħdziemy na pokþadzie statku i odpþyniemy do
Anglii... Pani Lynton milczaþa; Emma przyjrzaþa siħ jej z
obaw... Matka zmieniþa siħ nie do poznania. Trudno byþo
uwierzyę, Ňe do niedawna spokojnie i pewnie zarzĢdzaþa sþuŇba i
wzorowi prowadziþa dom. Porcelanowa karnacja, typowa dla paı
z jej rodziny, przybraþa teraz odcieı chorobliwej bladoĻci, a nad
grnĢ wargĢ pojawiþy siħ kropelki potu. Dþugie godziny ocze-
kiwania na tuloıskim nabrzeŇu caþej rodzinie mocno daþy siħ we
znaki, ale dla matki najgorszy byþ strach o los najbliŇszych. Dlatego
opuĻciþa jĢ odwaga.
RzeczywiĻcie groziþo im ogromne niebezpieczeıstwo. Od
wielu dni angielskie szalupy przewoziþy rzesze uchodŅcw na
czekajĢce z dala od brzegu okrħty wojenne, lecz chħtnych do
ucieczki nie ubywaþo. Nadal tþoczyli siħ w ciasnych uliczkach
starego miasta, peþni nadziei na ocalenie.
Zrobiþo siħ zamieszanie. Tþum napieraþ. UchodŅcy na skraju
nabrzeŇa tracili rwnowagħ i wpadali do wody. Nikt siħ nie
kwapiþ, Ňeby ich ratowaę. Kilku umiejĢcych pþywaę zdoþaþo
wdrapaę siħ na molo. Inni czepiali siħ burt nadmiernie
obciĢŇonych þodzi, ale odepchniħto ich bez miþosierdzia.
Emma odwrciþa siħ plecami do tego przeraŇajĢcego
widoku i stanħþa tak, Ňeby dzieci nie musiaþy patrzeę na tħ
makabrħ, ale nie mogþa zagþuszyę przeraŅliwych wrzaskw. BliŅ-
niħta zaczħþy pþakaę, nieco starsza od nich Julia miaþa oczy
peþne þez. Emma bezradnie spojrzaþa na ojca, lecz ten patrzyþ
gdzie indziej.
Zwrciþa wzrok w tħ samĢ stronħ i ujrzaþa oddziaþ
sycylijskiej piechoty maszerujĢcy w stronħ Ňaglowca
zacumowanego przy nabrzeŇu. WidzĢc statek, Ňoþnierze
ruszyli þawĢ ku
7
trupowi. Dopiero salwa z muszkietw oddana przez
angielskich wartownikw przywiodþa ich do opamiħtania i
zmusiþa, by weszli na pokþad w jakim takim porzĢdku.
- Nie sĢ ranni! - zawoþaþa Emma i ze zdumieniem popa-
trzyþa na ojca. - MajĢ broı. Dlaczego nie walczĢ?
- Obawiam siħ, moja droga, Ňe to by siħ zdaþo na nic.
- Nie ma nadziei! - dobiegþa ich ironiczna uwaga. - Wy,
Brytyjczycy, jesteĻcie hipokrytami! MieliĻcie ratowaę przede
wszystkim kobiety i dzieci, prawda?
Emma odwrciþa gþowħ, Ňeby spojrzeę na mħŇczyznħ, kt-
ry wtrĢciþ siħ do rozmowy. Bogato ubrany, z wyglĢdu dobiegaþ
czterdziestki. Chciaþa bronię rodakw przed niesþusznym
posĢdzeniem, ale ojciec uspokajajĢcym gestem poþoŇyþ jej
dþoı na ramieniu.
- Moje dziecko, wszyscy jesteĻmy wielce poruszeni -
odparþ bez Ļladu irytacji. - Trzeba przyjĢę do wiadomoĻci,
Ňe w najbliŇszych latach sprzymierzonym armiom potrzebny
bħdzie kaŇdy Ňoþnierz. Rozumiem, Ňe admiraþ Hood po
prostu wykonuje rozkazy.
- A nas spisano na straty? - przerwaþ oburzony jegomoĻę.
- Liczħ na to, Ňe nie. Ewakuacja przebiega sprawnie...
- Ale czy bħdzie kontynuowana?
Nim Frederick Lynton zdĢŇyþ odpowiedzieę, wraz z caþĢ
rodzinĢ zostaþ popchniħty w stronħ nabrzeŇa. WidzĢc
czekajĢcĢ þdŅ, natychmiast zaczĢþ dziaþaę. Chwyciþ synkw
na rħce, a potem krzyknĢþ do Ňony, Emmy oraz Julii, Ňeby
szþy za nim, i pospiesznie ruszyþ w dþ po Ļliskich schodach.
Szalupa byþa niemal peþna, lecz chħtne rħce wyciĢgnħþy siħ
po chþopcw. Bosman zmarszczyþ brwi, gdy paıstwo
Lyntonowie wraz z JuliĢ wsiedli do þodzi, ale na widok Emmy,
ktra
10
i sukniħ. Gdy mħŇczyzna osunĢþ siħ na bruk, padþa obok niego
na kolana. Nagle ktoĻ chwyciþ jĢ za ramiħ.
- Niech pani wstanie! - usþyszaþa gþħboki, naglĢcy gþos
Inaczej tþum paniĢ stratuje...
Miaþa zamħt w gþowie. Ziemia uciekaþa jej spod stp, a
mħski gþos zdawaþ siħ dobiegaę z oddali. Nazbyt wstrzĢĻniħta,
by
wykrztusię sþowo, nie byþa w stanie utrzymaę siħ na nogach.
Kolana siħ pod niĢ uginaþy, szumiaþo jej w uszach. Zachwiaþa
siħ, ale ktoĻ jĢ podtrzymaþ i stanowczo poleciþ:
- Proszħ stĢd odejĻę. To nie miejsce dla pani.
Emma wreszcie odzyskaþa gþos.
- Niech pan mu pomoŇe! - wykrztusiþa, z trudem
poruszajĢc zmartwiaþymi wargami. - Wykrwawi siħ na Ļmierę
- ńle bym mu siħ przysþuŇyþ - odparþ nieznajomy. Î
ZresztĢ nic juŇ siħ nie da zrobię.
- SkĢd ta pewnoĻę? - Emma prbowaþa siħ oswobodzię.
- Potrafiħ rozpoznaę symptomy nadchodzĢcej Ļmierci, i
Panno Lynton, niechŇe pani stĢd ucieka. Zwlekanie nie wyj-
dzie pani na dobre, wiħc...
- DoĻę! - Emma dopiero po chwili uĻwiadomiþa sobie, Ňe ,
mħŇczyzna wymieniþ jej nazwisko. - Proszħ mnie zostawię w
spokoju! Muszħ tu czekaę. Okrħty wrcĢ...
- Zapewniam, Ňe tak siħ nie stanie. Flota brytyjska
potrzebna jest gdzie indziej. Admiraþ Hood i tak postĢpiþ
wbrew i rozkazowi...
- Nie wierzħ panu! - Emma odepchnħþa nieznajomego. - I
Flota nie zostawi nas tutaj...
- Admiraþ nie ma wyboru, mademoiselle. Skoro siħ pani
upiera... - Wzruszyþ ramionami i odwrciþ siħ, jakby zamierzaþ
odejĻę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl