Alphonse de Lamartine - Podróż na Wschód (1986), Słynne podróże
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LAMARTINE
Podróż na Wschód
PRZEDMOWA DO WYDANIA PIERWSZEGO
Ani to książka, ani to podróż: nigdy nie zamierzałem napisać pierwszej
czy opisać drugiej. Książkę, czy raczej poemat o Wschodzie, stworzył
pan de Chateaubriand w swoim
Itineraire
1
;
ten wielki pisarz i wielki
poeta ledwo przemknął przez ową ziemię cudów, ale już na zawsze
wycisnął swój ślad na jej pyle ścieranym przez tyle stuleci. Wyruszył do
Jerozolimy jako pielgrzym i jako rycerz, z Biblią, Ewangeliami i
dziejami wypraw krzyżowych w dłoni. Ja bawiłem tam tylko jako poeta i
jako filozof; wyniosłem stamtąd wrażenia, które głęboko wryły mi się w
serce, oraz wzniosłe i groźne nauki, które utrwaliły się w moim umyśle.
Studia, które tam poczyniłem nad religiami, historią, obyczajami,
tradycjami i okresami rozwoju ludzkości, nie są dla mnie stracone.
Poszerzają one wąski widnokrąg myśli, stawiają, przed umysłem wielkie
zagadnienia religijne i dziejowe, zmuszają do ponownych przemyśleń,
każą ponownie rozważyć powzięte już przekonania i formułować
przekonania nowe: owo wzniosłe i bardzo osobiste kształtowanie myśli
przez myśl, przez miejsca, przez fakty, przez porównanie jednych epok z
innymi, jednych obyczajów z innymi, jednych wierzeń z wierzeniami
innych, wszystko to ma wielką wartość dla podróżnego, poety czy filo-
zofa; są to części składowe jego przyszłej poezji i filozofii. Kiedy już
zgromadzi, sklasyfikuje, uporządkuje, wyjaśni i ostatecznie podsumuje
niezliczone mnóstwo wrażeń, obrazów i myśli, którymi ziemia i ludzie
przemawiają do każdego, kto zadaje im pytania, kiedy w sposób dojrzały
ukształtuje swoją duszę i swoje poglądy, wówczas sam z kolei przemówi
i własną myśl, złą czy dobrą, słuszną czy fałszywą, przekaże swojemu
pokoleniu w formie poetyckiej czy filozoficznej. Wypowie własne
słowo, które winien wypowiedzieć każdy, kto myśli. Może i dla mnie
nadejdzie ta chwila, choć jeszcze nie nadeszła.
Co tyczy się podróży, czyli pełnego i wiernego opisu okolic
przemierzonych, wydarzeń, które przytrafiły się podróżnemu, wrażeń,
jakie na nim wywarły miejsca, ludzie i obyczaje, to o tym myślałem
jeszcze mniej. Gdy o Wschód chodzi, już to
5
PRZEDMOWA DO WYDANIA PIERWSZEGO
uczyniono; uczyniono to w Anglii i obecnie czyni się we Francji tak
sumiennie, z takim talentem i powodzeniem, że trudno, abym sobie
pochlebiał, iż zdołam kogokolwiek w tym prześcignąć: pan de Laborde z
talentem podróżnika i pędzlem najpierwszych naszych artystów opisuje i
rysuje obrazy Hiszpanii, pan Fontanier, konsul w Trapezuncie, daje nam
kolejno żywe i dokładne wizerunki najmniej zbadanych części cesarstwa
otomańskiego, a
Correspondance d'Orient
pana Michaud, członka
Akademii Francuskiej, i jego młodego, pełnego polotu
współpracownika, pana Poujoulat, całkowicie zaspokaja naszą
ciekawość względem dziejów, ducha i malowniczości Wschodu. Pan
Michaud, pisarz doświadczony, człowiek dojrzały, dziejopis klasyczny,
wzbogacił opis przemierzonych przez siebie krain wciąż żywotnymi dla
niego kronikami wojen krzyżowych; dokonał krytycznego zestawienia,
porównując miejsca z ich dziejami, a dzieje — z miejscami; jego
dojrzały, analityczny umysł rozświetlił przeszłość, a także obyczaje
ludów, pośród których przebywał, rozsypując sól ujmującej i
przenikliwej mądrości w opisie widzianych zwyczajów, obyczajów i
cywilizacji: widzimy tu człowieka dojrzałego wiekiem i rozumem, gdy
prowadzi za rękę młodszego od siebie i z uśmiechem pełnym
wyrozumiałości oraz ironii ukazuje mu obrazy całkiem dla niego nowe.
2
Pan Poujoulat jest poetą i kolorystą; jego styl, nacechowany
wrażliwością na barwę zwiedzanych okolic, ukazuje je w pełnym
blasku, skąpane w cieple właściwego im światła. Czujemy, że gdy pisze
do przyjaciela, słońce Wschodu jeszcze oświeca i ogrzewa jego młode i
bogate myśli; skreślone przez niego stronice są niby grudy owej ziemi,
które przynosi nam jeszcze lśniące ich pierwotnym blaskiem.
Rozmaitość tych dwóch talentów, które wzajem się uzupełniają,
sprawia, że
Correspondance d'Orient
stanowi najpełniejszy, jaki można
by sobie wymarzyć, zbiór wiadomości o tej cudownej krainie, a także
najbardziej urozmaicony i pociągający przedmiot lektury.
Gdy chodzi o geografię, mamy jeszcze niewiele; ale prace pana
Caillet, młodego oficera sztabu głównego, którego spotkałem w Syrii,
zostaną bez wątpienia niedługo ogłoszone i uzupełnią nam obraz tej
części świata. Pan Caillet przez trzy lata prowadził badania naukowe,
podróżując po Cyprze, Karamanii i rozmaitych częściach Syrii, czyniąc
to z ową gorliwością i odwagą, które charakteryzują wykształconych
oficerów armii francuskiej. Wracając niedawno do ojczyzny, przywiózł
z sobą wiadomości, które bardzo by się przydały podczas wyprawy
Napoleona i które mogą dopomóc w przygotowaniu wypraw
następnych.
3
6
PRZEDMOWA DO WYDANIA PIERWSZEGO
Notaty, które postanowiłem przekazać tu czytelnikowi, nie mają
takich zalet. Udzielam ich niechętnie; mają znaczenie tylko dla mnie
jako wspomnienia; były jedynie dla mnie przeznaczone. Nie ma w nich
ani wiedzy, ani historii, ani geografii, ani opisu obyczajów; kiedy je
spisywałem, nie myślałem o czytelnikach. A jak je pisałem? Nieraz w
południe na popasie, w cieniu palmy lub wśród ruin jakiegoś zabytku
pośród pustyni; najczęściej wieczorami, pod namiotem smaganym
wiatrem lub deszczem, w blasku smolnej pochodni; raz w celi klasztoru
maronickiego na Libanie, kiedy indziej znów na kołyszącej się łodzi
arabskiej lub na pokładzie jakiegoś dwumasztowca, pośród okrzyków
marynarzy, rżenia koni, podczas postojów i najrozmaitszego rodzaju
przerw w podróży lądem czy morzem; niekiedy nie pisałem przez
tydzień, kiedy indziej — tracąc pojedyncze stronice notesu rozerwanego
przez szakale lub zmoczonego pianą morską.
Po powrocie do Europy powinienem był z pewnością przejrzeć te
urywki wrażeń, połączyć je, nadać im właściwe proporcje,
skomponować i stworzyć z nich opis podróży podobny do innych. Ale,
jak już powiedziałem, nie miałem zamiaru opisywać podróży. Na to
trzeba było czasu, swobodnego umysłu, uwagi i pracy: nie byłem w
stanie tego z siebie dać. Ból ściskał mi serce, nie mogłem zebrać myśli,
skupić uwagi, znaleźć chwili wytchnienia: należało więc albo te zapiski
spalić albo ogłosić takie, jakie były. Okoliczności, których nie ma
potrzeby tu wyjaśniać, sprawiły, że na to właśnie się zdecydowałem;
żałuję tej decyzji, ale na jej zmianę już za późno.
4
Jeżeli więc czytelnik szuka w' nich czego innego niż najbardziej
ulotnych i powierzchownych wrażeń podróżnego, który kroczy przed
siebie, nie zatrzymując się, powinien zamknąć tę książkę, zanim ją
jeszcze zacznie przeglądać. Jedynie malarze zdołają może znaleźć tu
coś, co choć trochę ich zajmie; zapiski te są na wskroś malarskie, to po
prostu zapis dokonany przez spojrzenie, rzut oka podróżnego z grzbietu
wielbłąda lub z pokładu statku, gdy widzi, jak przesuwają się przed nim
i nikną krajobrazy, a chcąc je sobie nazajutrz przypomnieć, szkicuje je
kilkoma pociągnięciami jednobarwnego ołówka na stronicach swojego
dziennika. Niekiedy, zapominając o otaczającej go scenerii, podróżny
skupia się w sobie, przemawia sam do siebie, słucha własnych myśli,
przeżywa własne radości i cierpienia; wtedy utrwala jakąś cząstkę
swoich ulotnych wrażeń, aby wiatr oceanu lub pustyni nie uniósł gdzieś
całego jego życia i aby mu z nich pozostał bodaj ślad na inny czas, gdy
wróci do opuszczonego
7
PRZEDMOWA DO WYDANIA PIERWSZEGO
domu i będzie się starał wskrzesić umarłą przeszłość, ożywić zastygłe
wspomnienia, złączyć ogniwa żywota w tylu miejscach strzaskane
wydarzeniami. Oto owe zapiski: nie wzbudzą zainteresowania, nie
spotkają się z powodzeniem; mogą jedynie spodziewać się
pobłażliwości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]