Allyson James - Tales of the Shareem 01 – Rees (+18)(1), Ksiazki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Allyson James - Tales Of The Shareem 01 - Rees
Tłumaczyła: Eiden //
Rozdział I
Mężczyzna Shareem.
Łatwo można było stwierdzić, że był Shareem, ponieważ po pierwsze był wysoki,
miał ponad sześć i pół stopy. Po drugie, ze względu na cienki, czarny łańcuch na jego
lewym bicepsie. Po trzecie, dlatego że był nagi z wyjątkiem przepaski wokół bioder.
Z drugiej strony przestronnej, białej hali, Talan patrzyła jak Shareem zatrzymuje się
przed drzwiami holo-bloku.
Shareem miał długie włosy koloru ciemnego blondu, które wisiały między jego
łopatkami ściągnięte w koński ogon. Mięśnie jego pleców były wyrzeźbione do perfekcji,
zwężały się na wąskich biodrach i umięśnionych udach.
Przepaska sprawiała, że jego tyłek był nagi. Talan nigdy wcześniej nie widziała
męskiego tyłka. Wystarczyło to, żeby wyschło jej w ustach i żeby zrobiła się mokra.
Czytanie o Shareem było jedną sprawą. Poszukiwania w zakurzonej bibliotece było
inną rzeczą. Widzenie ciała Shareem było czymś kompletnie innym.
Teraz już wiedziała dlaczego kobiety kiedyś szalały, żeby ich zdobyć.
Shareem. Genetycznie ulepszeni mężczyźni, uprawiani i hodowani dla przyjemności
kobiet. Dwadzieścia lat temu był na nich szał, teraz byli nielegalni.
Pomimo systemu chłodzenia wewnątrz szaty Talan, pot spływał wzdłuż jej pleców.
Zapłacił za holo-block paskiem kredytowym i duże drzwi otworzyły się. Za nimi
Talan dostrzegła ocean, palmy i plażę. Dobry wybór.
Shareem wszedł do pomieszczenia. Drzwi zaczęły się zamykać. Talan nigdy w życiu
nie złamała zasady. Talan d'Urvey nigdy by nie wślizgnęła się do holo-blocku wynajętego
tylko dla jednej osoby. Byłoby to złe.
Ale poszła za nim tak daleko i nie mogłaby pozostać tutaj przez wiele godzin
czekając aż wyjdzie.
Drzwi prawie się zamknęły. Talan rzuciła się przez salę do holo-pokoju tuż przed tym
jak drzwi zamknęły się z hukiem za nią.
Rees patrzy w poprzek niebieskozielonych fal tropikalnego oceanu, zatopił palce w
ciepłym piasku i myślał o kobiecie która za nim podążała.
Rees lubił oceany. Pustynny świat Bor Narga nie miał oceanów z wyjątkiem tego
wyschniętego w środku planety. Lubił jak kojący chłód wody i tropikalne powietrze
dotykało jego tyłka, całowało jego skórę niczym kobiece usta. Było to idealne miejsce na
zastanowieniem się nad problemem który przyniósł mu Rio i żeby myśleć o kobiecie.
Podążała za nim przez cały ranek, odkąd opuścił bazar. Na początku myślał, że to
patrolerka, jedna z tych świetnie zbudowanych kobiet, które cieszą się z nękania teraz
wolnych Shareem.
Dokładniejsze spojrzenie podpowiedziało mu, że tak nie jest. Jej szaty umieszczały
ją wśród wyższej klasy. Wzory i kolory na nich wskazywały, że była niezamężna,
wykształcona i w celibacie.
Młoda kobieta w celibacie podążała za Shareem.
Chciał się roześmiać.
Niegrzeczna dziewczynka.
Podążyła za nim do holo-bloku po czym zanurkowała za pokrywę szerokolistnych
roślin i pozostała tam.
Może powinien odwalić przed nią pokaz. Mógłby wyciągnąć się na piasku, umieścić
jedną ręką na udzie i ustawić swojego penisa skierowanego prosto do nieba. Rozsunąłby
nieco swoje nogi, pokazując jej, że jego jądra były ściśnięte i uniesione dla niej.
Programiści DNAmo zaprojektowali Shareem aby reagowały na nawet subtelną
stymulację. Samo bycie obserwowanym przez zainteresowaną kobietę mogło sprawić, że
jego penis stanął.
Poza tym, była urocza.
Wyobraził sobie jak wychodzi ze swojej kryjówki, klęka i bierze go w swe usta.
Mmm, chciał tego.
Kobiety w celibacie nie wiedziałyby co zrobić. Musiałby jej pokazać. Jego penis
zamrowił w oczekiwaniu.
Musiała wiedzieć czym był albo inaczej uciekła by tak szybko, jak tylko pozwoliłby
jej na to wysokie obcasy.
Powinna wybrać Shareem na poziomie pierwszym do śledzenia. Poziom pierwszy był
całkiem nieszkodliwy. Nawet poziom drugi mógł być zabawny, jeśli panienka lubiła,
powiedzmy, trochę lania.
Poziom trzy mogły stać się jeszcze bardziej kreatywne.
Rees był nimi wszystkimi.
Nawet kobiety, które używały Shareem, mówiły, że Rees był niebezpieczny. Mówiły
to z drżącym wzbudzeniem w głosie.
Rees był jednym z powodów, dlaczego Shareem byli teraz tematem tabu. Był
eksperymentem, ryzykiem,
krokiem za daleko
, jak ktoś powiedział.
Pewnego dnia usłyszał jak naukowcy mówiąc, że trzeba zakończyć eksperyment.
Był całkiem pewny jak zamierzają to zrobić.
Uciekł a następnego tygodnia firma zbankrutowała. DNAmo, które przez sto lat
wyhodowała idealne sługi i wtedy doskonałe pieski, zniknęło.
Ludzie najpierw szukali Reesa, potem o nim zapomnieli. Wierzyli, że naukowcy
DNAmo uciekli wraz z nim. Nikt nawet nie wiedział jak wyglądał.
Rio wiedział. Rees wiedział. Kilka kobiet wiedziało, ale nie mogły być pewne.
I był tutaj.
Mógł wyczuć smak feromonów w powietrzu tej damy. Była mokra i chciała go.
Cóż, dostanie to po co przyszła. Powinna nauczyć się, że nie igra się z ogniem,.
Odwrócił się i ruszył do jej kryjówki w zieleni. Da jej szansę żeby wyszła. Była to
jedyna sprawiedliwość.
Zatrzymał się tuż przed nią. Między szerokimi, płaskimi liśćmi za którymi
przykucnęła, jej włosy w kolorze ognia były jak przejrzysta zasłona rozłożonego kwiatu.
- Wyjdź - powiedział.
Postać nawet nie drgnęła.
- Tak naprawdę, to nie jesteś ukryta - powiedział Rees, starając się nie roześmiać.-
Widzę cię.
Zadrżała na sekundę a następnie powoli wstała.
Ogłuszony Rees zrobił krok do tyłu. Powiedział, że była
urocza
? Była wspaniała.
Czerwone włosy oprawiały okrągłą twarz kobiety będącej w jej wczesnej
dwudziestce. Grube, czarne rzęsy powiększały najbardziej niebieskie oczy jakie
kiedykolwiek widział. Wyobraził sobie jak trzepocze tymi rzęsami o jego usta, o jego
jądra...
Jej szaty głównie ukrywały ją, ale dostrzegł napuchnięte piersi i zarys jej bioder i
tyłeczka. Polubił wyobrażenie jak wyglądała pod całą tą tkaniną. Chciał zdjąć te szaty,
powoli warstwa po warstwie.
- Więc?- powiedział.
- Więc co?- starała się być przemądrzała, ale była zbyt zdenerwowana.
- Dlaczego mnie śledzisz?
Jeszcze bardziej się zdenerwowała.
- Sądziłam, że ten pokój był pusty.
Kłamczuszka
. Zaśmiał się.
- Nie, nie sądziłaś.
Kolejną rzeczą, którą czarowali Shareem, były ich głosy. Potrafił uspokoić kobietę po
prostu witając się, przyprawić ją o dreszcze wypowiadając jej imię.
Ta kobieta w ogóle nie wyglądała na uspokojoną.
- Myślałam - to znaczy, nie chciałam. W porządku, już wychodzę.
Odwróciła się a szaty zawirowały w tropikalnej bryzie. Złapał ją za rękę. Odwróciła
się zaskoczona, potem spojrzała na niego.
Shareem nigdy nie dotykał kobiety z wyższej klasy bez jej zgody. Było to
zabronione.
Jego przyjaciel Rio, poziom trzeci nie był tym zawstydzony i robił to przez cały czas.
- Jestem po prostu hardcorowy - powiedziałby Rio. Rio już by podniósł spódniczkę
panienki i pokazałby co poziom trzeci mógłby zrobić.
Rees był nieco łaskawszy.
- Mogę myśleć tylko o jednym powodzie przez który kobieta w celibacie podąża za
Shareem - powiedział Rees.
Zamrugała.
- Och? Jakim?
Zniżając głos, sprawił że był jeszcze bardziej uwodzicielski.
- Ponieważ chce swojego pierwszego pieprzenia. Po co by inaczej?
Patrzyła na niego ze zdumieniem a jej twarz stała się jasnoczerwona.
- Oczywiście, że nie.
- Nie szłaś za mną, żeby bawić się w chowanego. Jesteś w celibacie. Chcesz, żebym
sprawił abyś była nie w celibacie.
- Nie, nie- powiedziała.- Pójdę z tym do kliniki.
Kobiety z wyższej klasy miały kliniki które odpowiadały za ich zdrowie seksualne i
przekaz DNA aby zrobić dzieci. Żadna z nich nie miała nic wspólnego z seksem.
Z żadnym rodzajem seksu o spuchniętym penisie w gorącej, mokrej cipce.
- Więc po co?
Zarumieniła się.
- Chciałam tylko zobaczyć Shareem.
Rozłożył ręce.
- Oto jestem.
Nie uczyniła żadnej pretensji, żeby nie spojrzeć. Te niebieskie oczy przesunęły się,
by go zbadać od blond włosów, w dół jego umięśnionej klatki piersiowej i płaskiego
brzucha, przez jego uda, łydki i gołe stopy.
Jej spojrzenie zmartwychwstało, gdy zatrzymała się na przepasce, która była
wybrzuszona i wylądowało na czarnym łańcuchu na jego bicepsie.
- Masz coś przeciwko byciu niewolnikiem?- spytała.
- Shareem nie są niewolnikami - odpowiedział.- Robi to co chcemy.
Zazwyczaj.
- Ale zostałeś stworzony w fabryce.
- Tia, dorastałem w kadzi. Ale oto tutaj jesteśmy.
Spojrzała jeszcze raz w górę i w dół w zafascynowaniu.
- Nie jesteś tym, czego się spodziewałam.
- A czego się spodziewałaś?
- Jesteś człowiekiem - powiedziała w zadumie.- Nie sądziłam, że będziesz tak ludzki.
Zachwyciło go to. Większość kobiet nie spojrzała dalej niż poza jego ogromnego
penisa i nie martwiły się o nic więcej.
Nie był uznany za człowieka. Być może za humanoida.
Coś w jego sercu rozgrzało się nieco. Powinien być dla niej miły. Powinien ją puścić.
Nie. Śledź ją w tych krzakach i wypłyń na falę...
Zatrzymał tą myśl.
- Nie powinnaś mnie śledzić. Może poziom pierwszy. Ale nie mnie.
Jej brwi uniosły się.
- Dlaczego nie?
- Bo jestem Reesem.
Jej wyraz twarzy podpowiedział mu, że nigdy o nim nie słyszała.
- Co to jest Rees?
Na jej szczęście, sprawiła, że się roześmiał. Reszta jego ciała wrzeszczała, że ma się
na nią rzucić, przelecieć i pozbyć się jej.
- To moje imię.
Jej policzki znowu poczerwieniały.
- Och.
Roześmiał się w głos.
- Nie przejmuj się tym, kochanie. Chodź i popływaj ze mną - zaproponował zniżając
swój głos do uwodzicielskiego.- Woda jest miła.
- Nie, nie mogę. Dziękuję za propozycję, ale nie jestem gotowa.
Oddychała szybko, wypychając swoje wyśmienite piersi w górę i w dół.
- Na co nie jesteś gotowa?
- Na pływanie. Czy cokolwiek innego. Moje badania nie są kompletne.
- Badania?
- O Shareem.
Spojrzał na nią.
- Prowadzisz badania o Shareem? Co tu jest do badania?
- Och, wiele, wiele rzeczy.
Znów chciał się zaśmiać.
Nie miałby nic przeciwko w pomocy przy kilku badaniach. Ściągnąłby swoją
przepaskę, położyłby ją na piasku i wsunął palce w jej ciepłe, czerwone włosy. Następnie
rozsunąłby jej nogi, wsunąłby język do środka jej pięknej cipki. Tak, każde badanie było
dla niego w porządku.
- Zastanawiałam się, czy byś nie - ach - wyjąkała.
Pochylił się bliżej. Miała słodki posmak podnieconej kobiety.
Czego ode mnie chcesz, kochanie?
pomyślał.
Żebym cię pieprzyl? Polizał cię? Wypełnił twoje usta?
Zwiąż jej ręce, rozsuń nogi. Weź..
.
Znowu zatrzymał myśli. Była w celibacie i nie miała o niczym pojęcia. Nie miała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]