Alfred Hitchcock - Powrot z piekla, Lubie czytac, Hitchcock Alfred
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ALFRED HITCHCOCK
POWRÓT Z PIEKŁA
NOWE PRZYGODY TRZECH DETEKTYWÓW
(Przełożyła: MIRA WEBER)
1
ROZDZIAŁ 1
PRAWDZIWA ZAGADKA
- Śmiechu warte - skomentował siedemnastoletni Jupiter Jones. - Poradziłoby sobie z
tym nawet dziesię
cioletnie dziecko.
Chłopiec nie chciał w oczach przyjaciół uchodzić za pyszałka, więc na wszelki
wypadek nie dodał, że on rozwiązałby taką krzyżówkę już wtedy, kiedy miał pięć lat.
Pete’owi Crenshawowi jednak te same hasła wcale nie wydawały się takie proste.
Któryż dziesięciolatek wiedziałby na przykład, kto był żoną Dagwooda? Nazwisko brzmiało
mu znajomo, ale nie umiał go z niczym skojarzyć.
Bob Andrews oparł stopy o krawędź biurka. Poradził sobie z agwoodem, więc wpisał
rozwiązanie w odpowiednie kratki, po czym przeszedł do następnego hasła. “Przed siebie”.
Siedmioliterowy wyraz, rozpoczynający się na literę “n”. “Naprzód”.
Trzej Detektywi siedzieli w Kwaterze Głównej, usytuowanej na terenie składu złomu
Jonesów, w Rocky Beach, niewielkim kalifornijskim miasteczku w pobliżu Los Angeles.
Zaczął się drugi tydzień letnich wakacji. Zazwyczaj chłopcy spędzali wolny czas poza
domem i tym razem pewnie byłoby podobnie. Ich firma detektywistyczna akurat nie miała nic
do roboty, ale i tak nie brakowałoby im zajęć.
J
upe - jak nazywali Jupitera przyjaciele - pływałby w oceanie. Pierwszy Detektyw
miał nadzieję, że intensywne poruszanie się w wodzie pomoże mu zgubić kilka zbędnych
kilogramów.
Pete uprawiałby surfing lub szalałby kabrioletem ze swoją dziewczyną, Kelly
Madigan. Chłopiec kupił używanego MG i poświęcał całe tygodnie, by podrasować nieco
stary samochód.
2
Bob byłby na jakimś rockowym koncercie pod gołym niebem, otoczony grupą
oddanych mu wielbicielek. Pracował dorywczo dla miejscowego łowcy talentów muzycznych
i często dostawał darmowe bilety na różne imprezy. Jednakże to uroda Boba przyciągała
dziewczyny bardziej niż fakt, że mógł je zapraszać na występy.
Tymczasem w ciągu ostatnich trzech dni w telewizji zapowiadano niewielkie opady.
Było to pojęcie względne. Jupe zaobserwował, że dopóki nie wystawiało się nosa z domu, za
oknem ledwie mżyło, wystarczyło jednak wyjść na zewnątrz, by przemoknąć do suchej nitki.
Pierwszy Detektyw wpisał w kratki jeszcze dwie litery i położył długopis obok
całkowicie rozwiązanej krzyżówki.
- Przeciwieństwo do “Zatrzymaj się” - powiedział z pogardą.
- Dajcie spokój! Nawet osioł by odgadnął.
- Mam już to - uśmiechnął się Pete. - “Ruszaj”.
Jupe wziął ulotkę, w której wydrukowana była krzyżówka, i zerknął do instrukcji na
odwrocie.
-
W konkursie mogą wziąć udział jedynie chłopcy, uczniowie szkoły średniej, między
czternastym a osiemnastym rokiem życia
- przeczytał na głos. -
Opłata wstępna nie jest
wymagana
. Skąd to wytrzasnąłeś? - spytał Pete’a.
- Rozdawali ulotki w naszym supermarkec
ie - wyjaśnił Drugi Detektyw. - Hasła są
łatwe dla ciebie, Jupe, bo urodziłeś się z głową jak komputer. Co to jest: “Stój, rumaku”? Trzy
litery, ostatnia “r”.
- Prr - podpowiedział Bob.
Jupiter czytał dalej.
-
Główną nagrodą jest dwutygodniowy, całkowicie bezpłatny pobyt na pięknym ranczu
w północnym Meksyku. Dodatkowe atrakcje to jazda konno, połów ryb w ogromnym,
krystalicznie czystym jeziorze, wycieczki, pyszne pieczone steki...
- Wystarczy - wtrącił się Pete. - Kupuję!
3
Pete był najpotężniejszy spośród Trzech Detektywów i cieszył się zdrowym apetytem.
Popatrzył w sufit przyczepy, która służyła im jako Kwatera Główna. Krople deszczu
bębniły o metalowy dach.
- Być może w Meksyku jest lepsza pogoda niż tu - dodał. - Mogę uprawiać surfing,
nawet kiedy pada, ale potrzebne są fale! Tymczasem ocean jest gładki jak stół.
Jupe nie słuchał ani Pete’a, ani szumu deszczu. Ciągle był zajęty instrukcją na
odwrocie ulotki.
-
Nie przyjmujemy odpowiedzi pisemnych. Rozwiązania haseł należy nagrać na
kasetę. Najpierw hasła
poziome...
Chłopiec przerwał i szybko przebiegł wzrokiem pozostały tekst.
- Dziwne - zauważył.
- Co w tym dziwnego? - zdumiał się Bob. Polecenia wydawały mu się tak proste jak
odpowiedź na hasło “Nie tam”. “Tu” - zapisał, nim spojrzał na Jupitera.
- Wydruk
owanie ulotek kosztuje - zadumał się Jupiter. - Pobyt na ranczu w Meksyku
również. Po co ktoś miałby wykładać forsę na taki durny konkurs?
- Sztuczka reklamowa - wyjaśnił mu Bob.
Doświadczenia wyniesione ze świata muzyki pop, w którym sporo się obracał,
nauczyły go rozpoznawać założoną przynętę.
- W ten sposób zachęcają cię, byś kupił magnetofon i czystą kasetę.
- Wyjaśnienie brzmi sensownie - przyznał Jupiter. - Nie zauważyłem jednak śladu
informacji ani o tym, gdzie należy kupić sprzęt, ani też nazwy pro
ducenta.
- Wręczali ulotki w supermarkecie - przypomniał Pete. - Może akurat robią
wyprzedaż?
Jupiter potrząsnął głową.
4
- Gdybyś zauważał cokolwiek poza Kelly Madigan, wiedziałbyś, że supermarket w
Rocky Beach nie prowadzi sprzedaży żadnych elektronicznych urządzeń, nawet
kieszonkowych kalkulatorów.
Ponownie zerknął do ulotki.
Niewysoki i tęgawy Jupe nie lubił ruszać się więcej, niż musiał. Dwa tygodnie na
ranczu w Meksyku, jazda konna i wędkowanie zupełnie go nie pociągały. Zaciekawił go
jednak sam konkurs. Kto i dlaczego zamierzał go sfinansować?
- Prawdopodobnie rozprowadzali te ulotki w całym Los Angeles i okolicach -
powiedział. - Hasła są tak łatwe, że można się spodziewać setek prawidłowych rozwiązań,
będą więc musieli wybrać jedno. Nas jest trzech, czyli razem mamy trzykrotnie większą
szansę na wygraną.
Bob popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- Naprawdę chcesz wziąć w tym udział? - spytał.
- Jasne. Czemu nie?
Jupiter wyjął z szuflady biurka magnetofon, włożył czystą kasetę i wraz z rozwiązaną
krzyżówką podał urządzenie Pete’owi.
- Zaczynaj nagranie - powiedział. - Najpierw hasła poziome.
Zanim Pete włączył magnetofon, popatrzył na krzyżówkę i prychnął z niechęcią.
- “Chodź” ma być odpowiedzią na hasło: “Przyjdź i weź udział”? Jakieś dziwactwo.
Dlaczego nie napisali po prostu: “Przeciwieństwo “odejdź”?
Godzinę później Trzej Detektywi zgodnie z instrukcją zapakowali do grubych kopert
trzy nagrane kasety z rozwiązaną krzyżówką, dołączyli swoje dane i zaadresowali przesyłki
na podany w ulotce adres w Santa
Monica.
Deszcz chwilowo ustał.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]